Skip to main content

© BizNews. Wszelkie prawa zastrzeżone


Facet faceta zrozumie…

Sebastian Antonowicz - PROzytywnie
fot. Sebastian Antonowicz - PROzytywnie
 |  Artykuł partnera  |  Zdrowie i uroda

Kiedy facet zdecyduje się na terapię, to… No właśnie! Co takiego?! Facet na terapii? Tymczasem, nawet najsilniejszy mężczyzna, tak samo jak każda inna osoba, potrzebuje czasem wsparcia. A jednak, mężczyzna na kozetce wciąż wydaje się mniej oczywistym gościem niż kobieta, która sięga po pomoc specjalisty częściej. Allan Pease, wybitny, australijski znawca mowy ciała napisał kiedyś: „Mężczyzna nigdy nie zrozumie kobiety, a kobieta nigdy nie zrozumie mężczyzny i to jest właśnie ta rzecz, której kobiety i mężczyźni nigdy nie zrozumieją”. To może być dobry punkt wyjścia do zastanowienia się, dlaczego my, Panowie, tak często zdecydowanie lepiej odnajdujemy się w gabinecie u terapeuty niż u terapeutki.

Terapia online dla mężczyzn Faceci nie płaczą, czyli o odmiennym kodzie kulturowym

Zanim się oburzysz, bo przecież teoretycznie płeć nie ma znaczenia, daj sobie chwilę na przeczytanie tego tekstu. Społeczna równość płci jest tym, o co słusznie walczy wiele osób w Polsce i na świecie. Nie oznacza to jednak, że między mężczyzną a kobietą nie ma absolutnie żadnych różnic. Z resztą, w każdej chwili możesz śmiało (i trafnie) stwierdzić, że opieram się głównie na swoim własnym doświadczeniu terapeutycznym, więc i nie znam wszystkich przypadków mężczyzn. Zgoda więc – opieram się w tym tekście na swoich doświadczeniach. I co widzę?

Zacznijmy od tego, że od pokoleń jesteśmy wychowywani w odmiennym kodzie kulturowym. Chłopcy mają być silni i waleczni, a płacz jest oczywiście niemile widziany. Dziewczynki z kolei mają być wrażliwe, delikatne, mogą płakać i lubić różowe jednorożce. Ten konserwatywny podział ról narzucany w dzieciństwie może kształtować odmienne dla różnych płci postawy w dorosłym życiu.

Nam-mężczyznom często ciężko wyrażać emocje. Częściej po prostu tłamsimy je w sobie. Rzadziej mówimy o swoich kompleksach – „Kompleksach? Jakich kompleksach! Przecież to kobiety, a nie mężczyźni mają kompleksy”. Prawda? Kobietę - potencjalną partnerkę romantyczną – mężczyźni muszą (bo tego się od nas wymaga) zdobywać męską postawą, siłą charakteru, zaradnością. Mężczyźni mają stanowić opokę. A to zawiesza poprzeczkę wysoko. Konkretnie na wysokości ponad 180 cm, bo „Poniżej 1,8m to nie facet” (znacie to, Panowie?). A kiedy przychodzi moment, gdy facet w końcu decyduje się na terapię, na przykład psychoterapię online, wielu z nas trudno zdjąć zbroję, odłożyć tarczę i obnażyć swoje emocje i słabości przed kobietą. I właśnie dlatego wielu mężczyznom jakoś łatwiej jest pracować w gabinecie z terapeutą-mężczyzną.

I znów mały cytat. Pisarka Sylwia Chutnik w swojej powieści Smutek cinkciarza napisała: „Kiedy facet opowiada wam swoje życie, to jedyne, co możecie zrobić, to nalać mu kielicha i milczeć”. No, jasne. Bo alkohol (znany depresant) to przecież dla wielu z nas wciąż jedyny, akceptowalny społecznie sposób na męskie problemy. A jednak może lepszym rozwiązaniem będzie skorzystanie z doświadczonego eksperta w dziedzinie terapii. Tak dla odmiany. I tak bardziej…zdrowo.

Dlaczego właśnie terapeuta-mężczyzna dla mężczyzny?

Nie ma chyba nic złego w tym, gdy czujemy, że to z przedstawicielami naszej płci rozmawia nam się jakoś łatwiej. Nie chodzi o słynną „solidarność jajników” czy też „plemników”, ale o wspomniany już kod kulturowy, wypracowany przez całe pokolenia.

W gabinecie terapeuty mężczyzna być może będzie czuł się bezpieczniej i pewniej już na starcie. Nawet, jeżeli w grę wchodzą pewne stereotypy, to one również mogą posłużyć dla odmiany czemuś dobremu. Tak jak łatwiej będzie nawiązać dialog o piłce nożnej, tak być może też łatwiej będzie opowiedzieć o tym, jak cholernie trudno mężczyźnie sprostać niesamowicie wysokim oczekiwaniom społecznym. Może to właśnie mężczyzna-terapeuta lepiej zrozumie pacjenta-mężczyznę. Łatwiej im będzie rozmawiać o zmaganiach w codziennej pracy, o roli ojca i męża, o roli mężczyzny, który musi świetnie zarabiać, zapewniać rodzinie bezpieczeństwo, okazywać emocje, ale też nie za bardzo i nie za często z tymi emocjami - bo przecież „nie wypada wypłakiwać się na ramieniu partnerki”.

Mężczyzna przed terapeutą-mężczyzną może ściągnąć wszystkie „fajne” maski maczo/alfa/mena. Może nawet obaj je czasem zakładaliśmy i obaj wiemy, ile te wszystkie maski ważą i jak mocno nam czasem ciążą. Wtedy mężczyzna może łatwiej otworzy się przed terapeutą tej samej płci opowiadając o depresji, o problemach w sferze seksualnej, o wypaleniu czy mobbingu.

Doświadczony terapeuta w „męskim” nurcie?

Terapia online, coraz częściej wybierana przez pacjentów, stanie się dla mężczyzny jeszcze skuteczniejsza, gdy ekspert w dziedzinie terapii będzie miał doświadczenie w odpowiednio „męskim” nurcie. W czym jest ta bardzo poglądowa męskość? Z opinii, które słyszę od mężczyzn – w rozwiązaniach. TSR (Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach), to nurt, który wielu mężczyznom jakoś bardziej pasuje. Mężczyźni niejednokrotnie cenią go ze względu na kilka cech, m.in.:

  • W TSR nie ma pacjentów – są klienci. I nagle z „chorego” mężczyzna zaczyna być widziany jako „klient”, w dodatku ekspert od swojego życia!
  • ten nurt terapii koncentruje się na rozwiązaniach, a nie na samym problemie
  • pozwala mężczyźnie dostrzec swoje atuty, a nie bezustannie pochylać się nad wadami
  • TSR pozwala zbudować więź między terapeutą a klientem, w której obie strony czują się sobie równe (nikt tu nikogo nie prowadzi za rękę)
  • psychoterapia w tym nurcie może być krótkoterminowa, co często budzi w mężczyznach większe zaufanie a i zapał – w końcu cel jest w polu widzenia.

Terapeuta – jak mężczyzna – im starszy, tym…lepszy?

Może tak być. To właśnie coraz częściej słyszę od mężczyzn. I nie chodzi wyłącznie o doświadczenie gabinetowe, czy kliniczne (choć to dla mnie jest bezcenne). Życiowe doświadczenie terapeuty jest dla wielu mężczyzn równie cenne, jak jego wiedza i umiejętności zdobyte w ciągu wielu lat studiów, szkoleń w nurcie terapeutycznym i praktyki. Jak twierdzą, jest pewien moment, gdy mężczyzna ma za sobą już wiele przeżyć-doświadczeń, które pozwalają mu lepiej zrozumieć klienta oraz skuteczniej z nim pracować.

Ale ja jakoś wolę w gabinecie…”

I tak czasem bywa. A jednak wśród mężczyzn, z którymi ja pracuję, sesje on-line wygrywają, jako rozwiązanie (znów TSR) bardziej rozsądne/logiczne. Ten model świetnie się sprawdza, bo:

  • pozwala zaoszczędzić czas na dojazdy (rozsądnie)
  • poczuć się bezpieczniej we własnym, znajomym otoczeniu (swojsko i rozsądnie)
  • może się odbywać nawet w przerwie od pracy, o dowolnej porze (oszczędnie i rozsądnie)
  • nie trzeba terapii przerywać ani zawieszać nawet w czasie urlopu lub służbowych delegacji (praktycznie i rozsądnie)

Terapeuta-mężczyzna, czy nie – na pewno warto zawsze wybrać taką opcję, która daje nam największe szanse na skuteczną terapię. Pewnie i tak wielu z nas dojdzie do wniosku, że każdy z nas ma swoje unikalne potrzeby i oczekiwania. Najważniejsze w tym przypadku, to zdecydować się i zrobić pierwszy krok do lepszego życia. I to już chyba dotyczy każdego z nas, niezależnie od płci i wieku. Niech będzie profesjonalnie i pozytywnie, czyli PROzytywnie.

Sebastian Antonowicz
PROzytywnie

PROzytywnie