Skip to main content

© BizNews. Wszelkie prawa zastrzeżone


Konkurent zastrzegł moją nazwę firmy. Co robić?

rejestracja znaku towarowego
 |  Artykuł partnera  |  Biznes i finanse

Wielu przedsiębiorców działa na rynku nie chroniąc swojej marki poprzez jej rejestrację w formie znaku towarowego w Urzędzie Patentowym. Część osób wychodzi z założenia, że skoro prawo ich do tego nie zmusza, to jest to zbyteczny wydatek. Problem pojawia się wtedy, kiedy konkurent zastrzegł nazwę, którą posługiwałeś się jako pierwszy. W tym artykule pokazuję co w takiej sytuacji możesz zrobić.

co to jest znak towarowy

Co daje rejestracja znaku towarowego?

Znak towarowy to każde oznaczenie, które służy do komercyjnego odróżniania towarów lub usług na rynku. Potoczne mówi się o nazwie firmy, ale znakiem towarowym może być również firmowe logo czy marka produktu. Co więcej, jeden przedsiębiorca może zarejestrować wiele znaków towarowych (np. 3 nazwy swoich sklepów internetowych).

Zobacz również:

Przedsiębiorcy najczęściej zastrzegają nazwę, logo lub firmowy sygnet.

Aby znak towarowy zarejestrować w Polsce, należy złożyć wniosek do Urzędu Patentowego RP w Warszawie. Wszelkie formalności z tym związane można zlecić rzecznikowi patentowemu. W obecnej procedurze ekspert będzie sprawdzał jedynie czy w danej sprawie nie występują bezwzględne przeszkody w rejestracji, np. czy zgłaszany do ochrony znak towarowy nie jest opisowy. Nie da się przykładowo zarejestrować słowa „chleb” do oznaczania pieczywa.

Jeżeli zgłaszający z sukcesem przejdzie całą procedurę, ekspert przyznaje mu wyłączne prawo posługiwania się danym znakiem towarowym na okres 10 lat na terenie Polski.

O opłatach urzędowych za taką ochronę opowiadam w poniższym nagraniu:

Pierwszy w Urzędzie Patentowym zyskuje najwięcej.

Pamiętaj, że w Urzędzie Patentowym panuje zasada „kto pierwszy, ten lepszy”. Oznacza to, że pomimo tego, że to Ty zacząłeś używać danej nazwy, ochronę na znak towarowy uzyska ten kto formalnie złoży taki wniosek. O tym, że konkurent próbuje przejąć twoją markę dowiesz się z pisma ostrzegawczego od jego kancelarii prawnej. Taka osoba najczęściej żąda natychmiastowej zmiany nazwy pod którą działasz. W świetle prawa znaków towarowych, to ona ma wyłączność na dane oznaczenie.

Pojawia się więc pytanie, co możesz w takiej sytuacji zrobić?

Dla mikroprzedsiębiorców działających lokalnie jest nadzieja.

Od ogólnej zasady, że tylko właściciel zarejestrowanego znaku towarowego może się nim posługiwać, jest kilka wyjątków. Jeden z nich dotyczy prawa używacza uprzedniego. Przepisy ustawy Prawo własności przemysłowej w art. 160 stanowią, że:

Osoba, która prowadząc lokalną działalność gospodarczą w niewielkim rozmiarze, używała w dobrej wierze oznaczenia zarejestrowanego następnie jako znak towarowy na rzecz innej osoby, ma prawo nadal bezpłatnie używać tego oznaczenia w nie większym niż dotychczas zakresie.

Tutaj wskażę jedynie podstawowe informacje.

Jeżeli prowadzisz lokalny biznes, np. stragan z warzywami czy salon kosmetyczny i używałeś swojej nazwy zanim konkurent zarejestrował ją w Urzędzie Patentowym, to pod pewnymi warunkami prawo używacza uprzedniego będzie dla Ciebie ratunkiem.

Chodzi o to, że możesz nadal posługiwać się swoją nazwą, ale w nie większym niż dotychczas zakresie. Można powiedzieć, że konkurent metodami prawnymi zamknął Twój biznes w słoiku. Od teraz nie możesz poszerzyć zakresu oferowanych usług ani otworzyć nowych punktów. Największym atutem prawa używacza uprzedniego jest to, że konkurent nie może zakazać Ci działalności pod daną nazwą.

Problem w tym, że pojęcie działalności lokalnej jest nieostre. Mogą więc pojawić się wątpliwości czy obsługiwanie klientów z całego dużego miasta lub województwa wykracza już poza działalność lokalną czy też nie. Pewnych wskazówek możemy dopatrzeć się w wyroku Sądu Najwyższego sprzed kilku lat, gdzie wskazano, że do działalności lokalnej można zaliczyć prowadzenie 3 punktów fryzjersko-kosmetycznych w mieście średnich rozmiarów.

Co ciekawe, prawo używacza uprzedniego można wpisać do rejestru Urzędu Patentowego.

Duży może więcej, czyli o znakach powszechnie znanych.

Innym narzędziem do walki z osobą, która zarejestrowała Twoją nazwę firmy, jest powoływanie się na prawa do znaku powszechnie znanego. Są to prawa znajdujące się po przeciwnej stronie skali niż prawa używacza uprzedniego, ponieważ takie oznaczenie musi być wyjątkowo popularne.

Przyjmuje się, że taki znak powinien być znany ponad połowie odbiorców. Nie oznacza to połowy Polaków, ale połowę osób, które mogą skorzystać z danego towaru lub usługi. Jeżeli więc prowadzisz sklep internetowy dla wędkarzy, powinieneś wykazać, że w tej grupie pasjonatów Twoja marka jest rozpoznawalna na takim właśnie poziomie.

Obecnie ciężko podać przykłady znaków powszechnie znanych. Właściciele dużych marek nie ryzykują i od razu je zgłaszają do rejestracji. Przykładowo, w tym roku mamy 100-lecie istnienia Urzędu Patentowego RP. Przeglądając publikacje z pierwszych lat funkcjonowania Urzędu można zauważyć, że od razu po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, większość zgłoszonych znaków towarowych należało do zagranicznych koncernów. To wtedy zarejestrowano takie znaki jak Coca-Cola, Gillette, Camel czy Milka.

Chcesz zastrzec nazwę i logo

Ochrona marki bez rejestracji jest na minimalnym poziomie.

Można pokusić się o stwierdzenie, że powszechnie znane znaki towarowe możemy znaleźć wśród zespołów muzycznych, które swoich nazw nie zarejestrowały (choć znów, są to wyjątki). Popularność tych najbardziej rozpoznawalnych jest ogromna, dlatego z pewnością udałoby się wykazać, że cieszą się one ponad 50-procentową rozpoznawalnością. Niemniej przeciętnemu przedsiębiorcy będzie ekstremalnie trudno wykazać tak wysoki poziom znajomości danej marki.

Posiadanie powszechnie znanego znaku towarowego oznacza, że do takiej marki przysługują Ci prawa podmiotowe. Formalnie więc, powołując się na nie możesz podjąć próbę unieważnienia znaku towarowego konkurenta. Wiąże się to jednak z koniecznością wejścia w postępowanie sporne, które może się ciągnąć latami.

Mały przedsiębiorca działający na terenie całej Polski ma problem.

Podsumowując to, co właśnie napisałem, można powiedzieć, że jeżeli konkurent zastrzegł Twój znak towarowy na siebie, to masz 2 linie obrony:

  • powoływanie się na prawa używacza uprzedniego;
  • powoływanie się na prawa do znaku powszechnie znanego.

Co jednak w sytuacji, kiedy działasz nie tylko lokalnie, a rozpoznawalność Twojej marki na pewno nie jest na poziomie 50%? Niestety nie mam dobrych informacji. W takim przypadku konkurent może zmusić Cię do zmiany nazwy, pod którą działasz. Z tego właśnie powodu prowadzenia działalności ogólnopolskiej bez rejestracji znaku towarowego jest szalenie ryzykowne.

W takiej sytuacji ostatnią deską ratunku może się dla Ciebie okazać próba unieważnienia znaku towarowego konkurenta. Podstawą może być zarzut zgłoszenia takiego znaku towarowego w złej wierze. Chodzi o sytuację, kiedy konkurent doskonale wiedział, że to Ty używałeś tej nazwy jako pierwszy i zgłoszenia dokonał w celu jej przejęcia.

Więcej na ten temat mówiłem w poniższym nagraniu:

Znak towarowy można unieważnić!

Problem w tym, że złą wiarę dość trudno jest udowodnić. Książkowe zgłoszenie znaku w złej wierze dokonywane jest przez byłego wspólnika lub pracownika. Takie osoby latami budowały rozpoznawalność marki i poniekąd czują się ojcami jej sukcesu. W momencie, kiedy dochodzi do konfliktu i odchodzą z firmy, starają się przejąć to, co jest jej najcenniejszym aktywem – dobrze rozpoznawalną markę. W takiej sytuacji dość łatwo wykazać, że zgłoszenia dokonała osoba, która przez wiele lat formalnie była związana z daną firmą. Musiała więc mieć wiedzę, że marka, którą się firma posługiwała nie była zarejestrowanym znakiem towarowym.

Sytuacja komplikuje się jednak, jeżeli zgłoszenia dokonuje podmiot, który w żaden sposób nie był z Tobą związany. Pamiętaj, że na rynku działają tzw. trolle od znaków towarowych. To firmy, których model biznesowy opiera się na szantażowaniu przedsiębiorców. Lokalizują firmy, które swoich marek nie chronią i rejestrują ich znaki towarowe na siebie. Później składają im „oferty nie do odrzucenia”, proponując podpisanie odpłatnej umowy licencyjnej lub odkupienie praw do marki.