Globalna gospodarka wchodzi w nową fazę. Po długim okresie wspierania jej przez banki centralne, zaczyna wreszcie radzić sobie samodzielnie. Najlepszą tego ilustracją jest wyższy od oczekiwanego wzrost gospodarczy w Europie Zachodniej.
Andrzej Miszczuk, Główny Strateg F-Trust SA, największego w Polsce dystrybutora produktów oszczędnościowych, przedstawia to obrazowo. Przekonuje, że pacjent, czyli globalna gospodarka, znajduje się obecnie na ostatnim etapie rekonwalescenci – wyłączono mu kroplówkę i chodzi samodzielnie. Miszczuk ma na myśli zakończenie procesu luzowania ilościowego w Stanach Zjednoczonych, choć warto pamiętać, że luzowanie ilościowe trwa jeszcze w Strefie Euro oraz w Japonii.
Główny Strateg F-Trust SA – człowiek z wieloletnim doświadczeniem na rynkach globalnych – twierdzi jednak, że nie wszystko jest jednak przesądzone. Choć amerykańskie doświadczenia po zaniechaniu luzowania ilościowego są pozytywne, to wcale nie jest pewne, czy ten sam wzór powtórzy się również na Starym Kontynencie. Andrzej Miszczuk zwraca też uwagę, że obecnie giełdy są na historycznych szczytach, a to zawsze wywołuje w inwestorach strach przed bessą.
Ale choć takie ostrzeżenia rzeczywiście się pojawiają, to równie wiele analiz wskazuje, że historycznie wysokie poziomy indeksów giełdowych nie muszą wcale stanowić ostatecznej bariery. Przeciwnie, mogą dalej piąć się w górę. Doświadczenie historyczne oddziaływuje wprawdzie na inwestorów, ale są oczywiście granice tego oddziaływania. Dowód? Poprzednia hossa na amerykańskiej giełdzie, z lat 2003-2007, trwała 53 tygodnie. Obecna znacznie już przekroczyła 90 tygodni!
Optymizm jest tym bardziej uzasadniony, że globalna gospodarka stale rośnie. Dotyczy to zarówno Stanów Zjednoczonych, jak i Azji oraz Europy. Nie jest to wprawdzie wzrost oszałamiający, ale wydaje się stabilny. Na horyzoncie nie pojawiają się też fundamentalne zagrożenia innej natury. Polityka wpłynęła na spokojniejsze wody. Jest wprawdzie problem Korei Północnej – tu akurat sytuacja się zaostrza – oraz Bliskiego Wschodu, ale one trwają od dziesięcioleci i inwestorzy już się z nimi oswoili.
Andrzej Miszczuk spodziewa się, że dla inwestorów szczególnie dobry będzie czwarty kwartał. Wiele obiecuje sobie po giełdzie amerykańskiej, ale spodziewa się również dobrych wyników indeksów zachodnioeuropejskich – zwłaszcza niemieckich oraz francuskich. Tu jednak wiele zależy od determinacji nowego lokatora Pałacu Elizejskiego i pytania, czy zdoła pokonać opór francuskiego społeczeństwa i wprowadzić niezbędne reformy, zwłaszcza dotyczące rynku pracy. Zapowiedzi są obiecujące.
Innego zdania jest Jędrzej Janiak, analityk F-Trust SA. Według niego prognozy Europejskiego Banku Centralnego, a także Komisji Europejskiej mówią, że szczyt wzrostu PKB przypadnie na ten rok. W następnych latach wzrost również będzie dodatni, ale jednak nieco niższy. Według analityka F-Trust SA inwestorzy powinni się spodziewać dobrych wzrostów w trzecim kwartale br., natomiast czwarty, jak każe tradycja, będzie okresem realizowania zysków. A to oznacza spadki. Co ważne, nie powinny to być jednak spadki znaczące. Jeśli notowania spółek rzeczywiście w ostatnim kwartale tego roku spadną, to wobec dobrych prognoz na rok 2018 inwestorzy powinni się zastanowić na kupnem.
Niestety, Polacy jakoś nie chcą z tego giełdowego boomu korzystać. Mimo że warszawski parkiet rośnie nieustannie od początku roku, to tylko w jednym miesiącu zanotowano dodatni napływ pieniędzy do funduszy inwestycyjnych. I to mimo bardzo kiepskiego oprocentowania lokat bankowych! To błąd, bo w ten sposób nie tylko nie budujemy własnych oszczędności, ale także oszczędności kraju. Ale nie jest to tylko przypadłość Polski. Podobne zachowania obserwuje się również na rynku amerykańskim. To z pewnością pokłosie poprzedniego kryzysu – ludzie nadal nie mają zaufania do rynku kapitałowego – ale także strach przed niestabilną sytuacją polityczną.
Autor artykułu Artykuł został przygotowany przez pracowników F-TRUST.PL, firmy specjalizującej się w dystrybucji funduszy inwestycyjnych |